Super Forum o Naruto
"Odpocząć?"
Z mojego gardła wydobywa się szybki, cichy śmiech.
"Chyba odpuścić..."
Offline
Gość
"Rób co uwarzasz za lepsze...."
Wykonuję serię pieczci, a następnie wcyiągam zwój.
Opadam na kolana.
"To bez sensu..."
Offline
Gość
Podchodzę do Ciebie myśląc "Jest zbyt bardzo bardzo wykończona. Musi odpocząć."
Kładę Cie na ziemi i robię Chiyute no Jutsu.
"Dasz rade dojść do Konohy??? Jeżeli nie to pomoge Ci, idziemy do szpitala i bez żadnych protestów."
"Nie trzeba, po prostu..."
Siadam i spoglądam na swoje dłonie.
"Muszę być jeszcze silniejsza... W Kiri-Gakure nie tak to się kończyły moje walki..."
Offline
Gość
Kuchiyose no Jutsu(niewielką żabe)
Żaba bierze Ciebie.
"Mówiłem bez protestów."
"Hai..."
Posłusznie siedzę na żabie i cały czas wpatruję się w swoje dłonie.
Offline
Gość
Żaba rusza.....
"Całkiem wygodny ten transport... Oby tylko żaba nie opadła z sił..."
Offline
Gość
Zatrzymuje sie na małej polance.....
"A więc jednak: wykrakałam..."
Schodzę z żaby i rozglądam się dookoła.
"Ładnie tu mają mieszkańcy Konohy..."
Offline
Gość
Słyszysz głos "To prawda jednak tutaj sie często zabijają"
Zamykam oczy.
"W sumie w takim miejscu można umrzeć..."
Offline
Gość
Wychodzę z cienia drzew
"Czy coś się stało?"
Offline
Gość
"Co niby miało sie stać???"
Podchodzę do Ciebie
"Tak w sumie, to nic, ale zwykle mamy kłopoty..."
Offline
Gość
"Może...."
Siadam
"Ech... Czasami mi się wydaje, że masz większego pecha ode mnie..."
Siadam nieopodal i bawię się kosmykiem włosów.
Offline
Gość
Zasypiam.....
Przyglądam się Tobie z uśmiechem.
"Ot, jak działa to miejsce."
Wsłuchuję się w szum drzew. Z przyjemnością oddycham świeżym powietrzem.
"Szkoda, że Haku nie może tutaj być..." szepczę.
Offline
Gość
"Kim dla Ciebie był Haku???"
Otwieram oczy
Spoglądam na Ciebie.
"Jaki lekki sen mają Kage tej wioski..."
Wstaję i otrzepuję z trawy ubranie.
"Haku był przede wszystkim członkiem klanu Shiro. To moje pierwsze powiązanie. Zaprzyjaźniliśmy się, kiedy Haku należał to Tropicieli... Niestety za krótko, abym mogła go uratować..."
Offline
Gość
"Znałem Haku walczyliśmy ze sobą Kakashi Hakate kończył walke z Zabuzą Momochim a więcej biegł z Chidori, Haku przyjoł na siebie atak Kakashiego od czego mogłem go zatrzymać.Dał mi coś i powiedział żebym znalazł Ciebie."
Wstaję i wyjmuję artefakt Senbon Haku daję Ci go.
( a ja chciałam to kupić )
Spoglądam na senbon. Drżącą dłonią przyjmuję prezent.
"Dziękuję..." szepczę płaczliwym głosem.
Offline
Gość
"Więc tyle po Haku"
Wyjmuję zwój
Przyglądam się senbon i zaciskam wolną dłoń. Następnie unoszę lewą rękę i chowam Senbon Haku do czarnego rękawa.
Offline
Gość
wyciągam lewą ręke pzred twoje oczy a z rękawa wylatuje jeden wąż(Senei Jyashuu) który zatrzymał shuriken.
"Nackaa nic Ci nie jest???"
Przed nami są 2 postacie.
"Czego chcecie od nas???"
"Waszej śmierci(mówią razem)"
"Wyglądają na Jouninów, Nackaa pozwolę Ci z nimi walczyć lecz jak będą za silni wejdę.Zgadzasz sie???"
Związuję włosy.
"Nie ma mowy, abym im wybaczyła..."
Biegnę w ich kierunku, składając pieczęcie. Tuż przed nimi kończę i wykonuję Hiraishin no Jutsu. Przeciwnicy nie wiedzą, gdzie jestem. Po kilku chwilach jestem po ich lewej stronie, kończąc następne pieczęcie. Uderzam jednego w kar z Chuusuusei Biribiri. Drugi próbuje mnie zaatakować, jednak ja okręcam się na pięcie i z półobrotu traktuję go wykopem. Formułuje następne pieczęcie i znikam za pomocą Shunshim no jutsu.
Offline
Gość
Stoję myśląc
"To może sie źle skończyć....."
W Twoją stronę leci jedno senbon, przed którym bez problemu robisz unik. A do niego przyczepiona karteczka, na której jest napisane:
"Nawet nie waż się we mnie wątpić. A jak chcesz, to dobij tego, co rusza rękoma, próbując wstać"
Offline
Gość
Kiedy atakujesz drugiego za tobą nie spodziewanie jets trzecie Jounin którego traktuję Shishi Rendan po czym z trudę sie podnoszę.....
"Kuso... Ilu jeszcze ich jest? Rosną jak grzyby na deszczu"
Biorę Ciebie pod ramię i zabieram Ciebie na najwyższą gałąź. Wykonuję Suiton Bakusui Shouha.
"Ilu ich widzisz?"
Offline
Gość
"Było tylko trzech....."
Kiedy odzyskuje siły zeskakuje
"Niedługo wrócę..."
Zeskakuję z gałęzi i biegnę w jakimś kierunku. Szukam ocalałego shinobi, aby zadać mu parę pytań.
Offline
Gość
Zamykam oczy, analizując na podstawie dźwięku czy coś nam zagraża....
Nikogo nie udało mi się znaleźć. Zdenerwowana wracam.
"Nie ma po nich śladu... A na pogoń nie mam wystarczająco dużo chakry... A moglibyśmy wpaść w pułapkę."
Padam na trawę.
"Zbyt często używam Bakusui Shouha... Muszę odetchnąć..."
Offline
Gość
Słyszę dźwięki, zauwżam linkę na której leżysz.....
Otwieram oczy, lecę w twoim kierunku... Popycham Cię jednocześnie zatrzymując na sobie pociski(senbon)....
Na moim miejscu leży kłoda. Stoję pod drzewem.....
"Mało brakowało...."
"Racja..."
Rozglądam się dookoła.
"Ktoś tu jest... Musiałeś kogoś pominąć..."
Offline
Gość
"Idziemy...."
Dochodzę do miejca(dawnej walki Tsunade,Jirayi,Orochimaru)
Przyglądam się zgliszczom.
"A więc to tutaj Legendarni walczyli... Ładne pobojowisko..."
Offline
Gość
Stoi przedemną Jiraya i Tsunade, a na przeciw Orochimaru......
"Nackaa jesteś z Shizune, waszym przeciwnikiem jest Kabuto tamten Medyk.Legendarni Sannini...."
Przyglądam się Kabuto.
"Coś mi się w nim nie podoba... Słyszałam, że jest na równi z Kakashi'm... To musi być geniusz..."
Zwracam się do Shizune.
"Bądź czujna... Coś mi się wydaje, że ta walka do najprostszych należeć nie będzie..."
Składam pieczęcie.
Offline
Gość
Nasza czwórka wykonuje przywołanie. Orochimaru przywołał Mande, Jiraya Żabiego Rycerza, Tsunade Kyrusu(czy jakoś tak), Ja Gumabunte.Po krótkiej walce Tsunade i ślimak upadają na ziemie z sił.....
"Jiraya bądź czujny jest nas tylko dwójka!"
"Tsunade!"
Zatrzymuję Kabuto przed atakiem.
"Shizune! Ulecz Tsunade!"
Odpycham Kabuto i koncentruję chakrę w dłoni.
"Nie przejdziesz!"
Uderzam w ziemię i wytwarzam za sobą wysoką, kamienistą kopułę, która odgradza mnie i Kabuto od Tsunade i Shizune. Uśmiecham się pod nosem.
"Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzać..."
Biegnę w kierunku przeciwnika, składając pieczęcie.
Offline
Gość
Kabuto wykonuje Chakra no Mesu dotykając Cie w noge po czym upadasz. Potem uderza Cie w żebro gdzie nie możesz oddychać.
Ja wykonuję Dai Kamaitachi no jutsu... Widząc waszą walke robię klona z rasenganem, który uderza w ziemię oddzielając was od wszelkiego starcia.
Kabuto wskakuje na węża, a mój klon zabiera Cie na moją żabke....
"Nic Ci nie jest?"
Trzymam się za żebro.
"Nic wielkiego, tylko ten gnojek... Nie sądziłam, że jest na tak wysokim poziomie..."
Wstaję i lekko chwieję się na nogach. Po kilku chwilach odzyskuję równowagę.
"Na szczęście udało mi się w jakimś stopniu zniwelować działanie jego jutsu..."
Offline
Gość
Klon znika, a ja podtrzymuje Cie...
"Ne będzie łatwo... Orochimaru nie jest słabym przeciwnikiem..."
Wykonuję Shuriken Kage Bunshin no Jutsu(x100), a następnie za pomocą Chiyute no Jutsu w pewnym stopniu przywracam Twoje żebro...
Kiedy Manda atakuje z nadmierną szybkością Gamabunte odpycham Cie,a Jiraya Cie łapie... Gamabunta leży na ziemi, Manda stoi, a mnie nie ma....
"Gdzie on jest?"
Podtrzymuję się Jirayi i przeszukuję okolicę wzrokiem.
"Sasuke!"
Odsuwam od siebie pustelnika i podchodzę na samą krawędź głowy żaby.
"Gdzie jesteś?! Sasuke!"
Spoglądam na Orochimaru. Moje oczy zwężają się.
"Ty..."
Zeskakuję z głowy żaby i wyciągam miecz Gamabunty. Biorę zamach i rzucam miecz w kierunku Mandy, który przebija mu pysk i przymocowuje go do podłoża. Wskakuję ja rękojeść miecza i koncentruję chakrę w dłoniach. Biegnę w kierunku Orochimaru. Drogę zasłania mi Kabuto.
"Kiero!"
Jednym uderzeniem pozbywam się go z głowy węża. Kabuto zostaje wbity w ziemię. Leży nieprzytomny. Przewiązuje włosy wstążką. Zakładam rękawiczki. Po chwili obok mnie pojawia się Tsunade. Ma tak samo nienawistne spojrzenie, jak ja.
"Nie wyjdziesz z tego żywy!" krzyczę i wraz z Hime Konohy biegnę w kierunku przeciwnika.
Offline
Gość
Jiraya po kilku pieczęciach cofa was na głowe żaby.
"Sasuke został połknięty przez Mande.... teraz jest strawiony!"
Orochimaru ponownie atakuje. Mande cofają pioruny nadchodzące zza żaby.
Z Tsunadą patrzymy z przekąsem na Jirayę.
"Jeżeli chcesz żyć..." zaczynam.
"... to więcej nam nie przeszkadzaj..." dokończyła blondynka i obie zeskoczyłyśmy z głowy żaby, aby po chwili uderzyć z całą siłą w ziemię. Ta roztrzaskała się na tysiące kawałków, a Manda zniknął w wielkiej dziurze.
"Zajmij się Orochimaru!" krzyczę w kierunku Tsunade i sama wskakuję na łeb węża.
"Sasuke! Żyjesz?!"
Offline
Gość
Manda w tym momęcie połyka przystawkę(Ciebie)...
Kiedy wąż wychodzi z dziury i otwiera pysk na kolejny atak coś do niego wsakuje i po chwili wyskauje...
"Nackaa.... żyjesz jeszcze??!"
Kładę Cie na ziemi.
"Tsunade.... Zajmij sie nią!"
Wyciągam Kusanagi a do okoła mnie wydobywają sie pioruny "Chidori Nagashi" do okoła mnie są pioruny atakujące Mande...
"Co za paskuda..." myślę i próbuję wstać.
Po chwili czuję, jak pali mnie ramię. Spoglądam na nie i z niedowierzaniem przyglądam się ranie.
"Co ja jestem? Fast food na wynos?"
Z nienawiścią wpatruję się w węża i uderzam w ścianę dziury, w której znajduje się gad. Zawala się, przygniatając i go.
"Teraz trochę lepiej..."
Offline
Gość
Manda atakuje ponownie... Spuszczając wzrok staję w bezruchu.
"Nie! Nie poddam sie!"
Wyciągam Kunai Yondaime "Styl Yondaime!" biegnę w stronę przeciwnika gdzie stworzeniue zniają.
rochimaru patrzy na mnie, a w oczach ma obłęd...
"Sasuke! Jeżeli jesteś takim za jakiego Cię biorą.... Walczmy! Jeden na Jednego! Bez żadnej pomocy..."
Zaciskam pięść.
"Dobrze! A zatem... Walczmy!!!"
Opuszcam wzrok. Orochimaru patrzy na mnie jak na demona śmiejąc się głośno.
"To pułapka! Baka! Nie dasz mu rady sam!" krzyczę w Twoim kierunku, ale zdajesz się mnie nie słuchać.
Offline
Gość
"Nie!"
Wyjmuję kunai i wsadzam w usta w oczach mam sharingan'y, biegnę w stronę przeciwnika..
"Stój! Zginiesz!" biegnę za Tobą.
Offline
Gość
Wykauję w górę.. żuciam kunai i spadam w stronę rywala walcząc z nim chwile, a potem gałąź pękaŁapię go za nogi i uderzył w gałąź...
Widzę zamiane odskakując przed atakiem kunai, metalowymi linkami będzę po drzewie i siadam na gałezi. On wybiega i uderza mnie w twarz. Upadam. Otwieram niewinnie oczy, a dzwonki wybuchają, odbijam się rękoma od gałęzi żuciając shurikenami z linkami. Po chwili szarpię za linki i wiążę go do drzewa. "Katon Ryuuka no jutsu !" palęę się i Orochimaru.
"Sasuke..."
Łapię się za żebro. Dzieje się z nim coś złego. Spoglądam na Kabuto.
"Czyżby jednak zrobił coś więcej?"
Offline
Gość
Orochimaru odczepai linki i uderza mnie w twarz... Spadam z gałęzi. Ląduję na innej nieco niżej..
Przykładam dłon do twarzy i kilka razy kaszlę. Spoglądam na wnętrze dłoni, a na niej jest krew o.O
"Co Ty mi..."
Zaczyna mi się kręcić w głowie.
"Niedobrze... Musiał wstrzyknąć mi jakąś... truciznę..."
Offline
Gość
Leżę nieptomny!
Opadam na kolana.
"Tsuande... Zajmij się tym od siedmiu boleści Kage... Shizune..."
Tracę przytomność.
Offline
Gość
Otwieram oczy...
Widzę... ciemność ^^ Dużo ciemności...
"Gdzie jestem?" myślę i rozglądam się dookoła.
Offline
Gość
Zrywam się lecz nie widzę Orochimaru....
A teraz widzę tunel.
"Chyba ktoś kiedyś mówił, że gdy jest się w tunelu, aby nie iść w stronę światła..."
Odwracam się, jednak moim oczom ukazuje się drugi tunel.
"No co za grzyb?"
Offline
Gość
Za Tobą stoję....
- Nackaa!
(Nie stoisz za mną, bom padła na ziemię nieprzytomna)
Próbuję uciec od białych tuneli, ale one po prostu mnie gonią. Gdzie bym nie pobiegła, tam się pojawiały. Zatrzymuję się w końcu.
"Co się dzieje?" myślę, zupełnie zdezorientowana.
Unoszę głowę do góry i krzyczę:
- Niech mnie ktoś obudzi!
Offline
Gość
( W tych tunelach jestem!)
Stoję...
(jak możesz wchodzić do mojej głowy? ^^ no wiesz co ^^)
Zakrywam twarz dłońmi i opadam na kolana:
- Obudźcie mnie!
Offline
Gość
Podchodzę do Ciebie, podaję Ci rękę.
Spoglądam na Ciebie nieufnie. W końcu podaję Ci dłoń.
Offline
Gość
Idę z Tobą w stronę światła... W końcu jesteś w realu. Mój sharingan 2lvl znika...
- Gdzie ja byłam?
Zamykam oczy i przykładam o twarzy prawą dłoń. Jednak moje ciało jest już spokojne i nie drży.
Offline
Gość
Upadam na ziemię. Moje ciało całe drży...
Czuję, jak ulatuje ze mnie energia. Zrobiło mi się nagle bardzo zimno.
- Co się dzieje...
Spoglądam na Ciebie.
- Sasuke... Co Ci?
Próbuję do Ciebie podejść, ale jestem zbyt zmęczona, aby zrobić kilka kroków.
Offline
Gość
Wstaję....
"Nackaa!"
- Co się dzieje?
Zaczynam widzieć ciemne plamy przed oczami. Oj niedobrze.
Offline
Gość
O siłach podbiegam do Ciebie podtrzymując Cię ręką, a potem Cię kłade.
"Wszystko będzie dobrze......"
Zaczynam widzieć rozmazane plamy. Nie mogę wyostrzyć obrazu.
- Co się dzieje?
Offline
Gość
Zamykam oczy, od mojej chakry powietrze jest ciężkie.
W palcu robię małą dziurkę z której wypływa krew. Po chwili z niej wypływa chakra, przykładam palec to Twojej ręki w ktrym przez chakre również jest dziurka. Z dziurki wypływa fioletowa krew.Po chwili wypływa zwykła krew.
(że jak? ^^ i co ja niby mam na to odpisać xD OK - już wiem)
Leżę ^^
Offline
Gość
(Anime jeden z 5 środkowych Fiterów- Kabuto wykonał to samo na padającym Shinobi z Oto...)
Upadam...
Ja dalej leżę. BUNT NAĆKI!!! xD
Offline
Gość
Wstaję.......
Nie ma bata! Ziemia jest wygodna! Leżę xD No, ale oczko jedno otwarłam.
Offline
Gość
Odchodzę...
- Co się dzieje?
Zaczynam zastanawiać się nad ostatnimi wydarzeniami. Ale nie mogę sobie o niczym przypomnieć.
- Kim... jestem?
Offline
Gość
Widzisz mnie jak podążam w nieznanym kierunku. Widząc jak się budzisz pojawiam się przy Tobie.
"Jesteś Nackaa jedna z ostatnich z Klanu Shiro!"
Pojadę Ci zwój(pamiętnik) z Twoimi zapisanymi notatkami.
"Proszę! Przeczytaj i wszystko będziesz wiedzieć!"
Tylko nie ma tam nic o mnie...
(a Ty skąd masz moje notatki I zapewne są tam tylko gitary elektryczne rozrysowane xD i skąd wiesz, że tam nic o Tobie nie ma? Aj, Ty łobuzie xD)
Powoli kartkuję zeszyt. Po kilku minutach zamykam go.
- Coś mi tu nie pasuje...
Spoglądam na Ciebie.
- Jeżeli wiesz kim jestem, to dlaczego nie ma tam wzmianki o Tobie?
Mrużę oczy. Powoli zaczynam Ciebie rozpoznawać. Przynajmniej wiem, że Ciebie znam.
Offline
Gość
W moich oczach są Sharingany 1lvl.
Patrzę na Twoje oczy z ciekawością. Wskazuję na nie palcem.
- A to co to jest?
Offline
Gość
"Mangekoyou Sharingan!"
Powoli sobie wszystko przypominasz.
W myślach przewijają mi się miliony obrazów. Otwieram oczy.
- Pamiętam...
Po chwili podchodzę do Ciebie i staję tuż przed Tobą.
- Ale jeden obraz to chyba lekko zdeformowałeś...
Offline
Gość
Z zaciekawieniem patrzę na Ciebie.
"Jakim?"
Wbijam Ci palec w mostek.
- A chociażby to z tym, jak ze mnie niedojda... Nie wierzę, że tyle razy musiałeś mnie ratować!
Offline
Gość
Zamykam oczy i podnoszę twarz w których odbijają się promienie zachodzącego słońca.
Cofam palec.
- Powiedz, że tak nie było...
Offline
Gość
"Może..."
Otwieram oczy.
- Ups...
Robię zmieszaną minę.
- No to chyba będę musiała trochę poćwiczyć...
Offline
Gość
"Może Ci się udać!"
Zaczynam się śmiać.
- No to czego mnie nauczysz, nauczycielu?
Uśmiecham się chytrze.
- Skąd pamiętam, to chyba nawet nieźle Ci szło... Oczywiście mając taką pojętną uczennicę...
Wybucham ponownie śmiechem.
Offline
Gość
"A cóż byś chciała umieć?"
Po chwili zastanowienia mówię:
- Coś, co mi się przyda... Większość medycznych jutsu znam... Może coś bojowego bardziej...
Offline
Gość
"Naprzykład? Chidori? "
Kręcę głową.
- Raczej nie... To nie dla mnie technika... Nie za bardzo mi się podoba...
Offline
Gość
"Kuchiyose no Jutsu ?"
Zamykam oczy.
Uśmiecham się.
- O wiele lepiej! Dzięki temu i ja będę mogła przywoływać ślimaki, z którymi w końcu mam już kontrakt.
Offline
Gość
"Więc Zacznij!"
- Ok! Zaczynam!
Po chwili sztywnieję. Patrzę na Ciebie.
- Ale jak? Jakie są pieczęcie?!
Offline
Gość
Powolnym ruchem wykonuję pieczęcie potem wgryzam się zębami w palec do krwi i uderzam w ziemię do okoła którego są czarne linie.
Wzruszam ramionami i przegryzam palec. Składam pieczęcie i uderzam dłonią o ziemię. Z zadowoleniem widzę takie same symbole.
- Ładne to.. - mruczę zadowolona.
Offline
Gość
Uśmiecham się i patrzę na Ciebie.
Trzymam dłoń przy podłożu.
- A czy teraz nie powinno się nic pokazać?
Podnoszę rękę i zerkam na ziemię.
Offline
Gość
Przedemną stoi ślimak .
Patrzę uradowana na owe zjawisko.
- Widziałeś?!
Podbiegam do Ciebie i wskoczywszy na Twoje plecy, wskazuję palcem.
- Widziałeś?! Udało mi się!
Offline
Gość
W moim oku jest łza.
"Pamiętam jak na wodzie zrobiłem Gamabunte... Byłem uradowany że w końcu zrobiłem to...."
Dotykam palcem ślimaka po czym znika.
"Nauczę Cię teraz Taijutsu... Bardzo ciężkie Taijutsu!"
- Taijutsu? Ale jakiego?
Nie schodzę z Twoim pleców. Tak dla bezpieczeństwa.
Offline
Gość
-Shishi Rendan! Nie znasz go jeszcze!
Przytakuję.
- Nie znam... Ale może najpierw jakaś bajka?
Uśmiecham się radośnie.
Offline
Gość
-Potem.
Wyskakuję w powietrze wybijając kłodę
-Shishi Rendan!
Nogą niszczę kłodę która pęka w pół.
Upadam na ziemię.
Uśmiecham się krzywo.
- Sorka Sasuke, ale ja nie mam Sharinganu i nie potrafię kopiować ruchów...
Wywalam do Ciebie język.
- Będziesz musiał mnie uczyć powolutku...
Offline
Gość
-Stań na rękach i uderz jedną ręką kłode, następnie wybij się i zrób skulone salto w przód z wystawioną nogą i uderz siłowo w kłodę.
Mrugnęłam cztery razy.
- Za Chiny tego nie zrobię! Nie jestem typem Taijutsu!
Offline
Gość
Próbuję wstać co mi nie wychodzi.
Przyglądam się Tobie zdziwiona, jednak po chwili do mnie dochodzi.
- Nie mów, że po użyciu tego Taijutsu również będę miała takie problemy...
Offline
Gość
-Tak. Jest ono bardzo wyczerpujące.
Po kilku minutach staję na nogi które jeszcze trochę mi się trzęsą.
- Wow...
Składam ręce, uśmiecham się i biegnę przez las.
- No mowy nie ma, abym się tego uczyła!
Normalnie zwiewam z lekcji ^^ Super xD
Offline
Gość
Odchodzę i innym kierunku.
-Najwyraźniej mnie nie lubi...
Po chwili zatrzymuję się i złapałam się za głowę.
- No pięknie! Ale to musiało wyglądać...
W tył zwrot i znowu bieg, tylko, że na polankę. Widząc jeszcze zarys Twojej postaci, przyspieszyłam i wybiłam się w powietrze.
- Sasuke!
Po chwili BAM na Twoje plecy ^^
Offline
Gość
Boom! Klon znika, jestem w połowie drogi do Konoha.
- A to jeden...
Biegnę przez las.
- Sasuke! No nie bądź taki!
Offline
Gość
Kieruję wzrok na ziemię.
"Tak jak reszta dawnych uczniów."
Zatrzymuję się.
- Nie będę przez wieczność Ciebie gonić!
Offline
Gość
Słyszę Twój głos.
"Zawraca..."
Zatrzymuję się i siadam na pobliskiej kłodzie obok źródełka.
Siadam na trawie.
- Nie ruszę się stąd!
Offline
Gość
-Mizu Bunshin no jutsu.
Obok mnie jest jeden wodny klon. Biegnie po wodzie w nieznanym m kierunku.
Wyrwałam kawałek trawy i włożyłam ją do ust. Po chwili wyplułam z dość dużą szybkością. Trawka się zapialiła ^^ o.O
Offline
Gość
Przyklejam pode mną notke i składam znak. BOOM spory kawałek ziemi razem ze mną wybucha podnoszę się z dużą trudnością.
-Czemu!? Czemu ja!?
Usłyszałam wybuch. Uniosłam głowę.
- Wow... chyba ktoś się zdenerwował...
Offline
Gość
W moim ręku jest Chidori i przykładam go sobie do gardła. Pioruny rozświetlają wszystko w promieniu 1km
-Wszystkiego nie odeprze!
Ściągnęłam brwi. Domyślałam się, kto spowodował ten wybuch. Wstałam i otrzepałam się z trawy. Szybko złożyłam pieczęcie. Skoncentrowałam się na Twojej chakrze.
- Hiraishin no Jutsu!
Po chwili jestem tuż przed Tobą i odsunęłam o jeden metr dalej Chidori. Po chwili wzmocniłam ucisk na wszeki wypadek.
- Wiesz, że widać Ciebie na bardzo dużą odległość?
Offline
Gość
Chidori zmienia natychmiastowo kolor na czerwony. Kula styka się z moim gardłem, upadam.nieżywy lub nieprzytomny )
( halo! a co ja napisałam? podtrzymuję rękę, abyś właśnie tego nie zrobił jeszcze jedna taka akcja a nie będę odpisywać
z trupami się zadawać nie będę
)
Offline
Gość
(czemu?)
Wstaję... Aktywuję pierwszą bramę jednocześnie potężnym kopniakiem odbijam miecz z piasku lecący na Ciebie.
(a skąd tam ten miecz?)
Robię zdenerwowaną minę.
- Możesz nie wymachiwać tak nogą przed moją twarzą? Kiedyś mnie trafisz!
Odwracam się i czekam na kolejny atak.
Offline
Gość
Nagle widzę 10 shinobich z Suny. Jedym z nich jest Kazekage no Gaara.
Otwieram drugą bramę jednocześnie biegnąc na przeciwników.